„Nasze ceny ustalamy w oparciu o typowy, średni nakład wynoszący 500 metrów bieżących podłoża, ale niektóre prace – także te wymagające personalizacji – osiągają wielkość 8 tys. metrów, a nawet więcej” – dodaje Nikki Gordon.
Zdaniem Mark Andy, z uwagi na spadające nakłady i jednocześnie rosnącą liczbę prac wymagających aplikowania jednostek magazynowych (SKU), działalność drukarń etykietowych musi cechować większa niż dotychczas elastyczność. W przypadku Craig & Parsons zapewnia ją właściwie skonfigurowany park maszynowy, obejmujący rozwiązania bazujące zarówno na technologii konwencjonalnej (fleksograficznej), jak i cyfrowej.
To – jak zapewnia kierownictwo firmy – pozwala sprawnie obsługiwać coraz szersze grono mniejszych przedsiębiorstw handlowych czy specjalizujących się w produkcji rzemieślniczej. Od roku 2019 drukarnia posiada certyfikaty BRC 6 i AA, co – zdaniem właścicieli Craig & Parsons – stanowi dodatkowy argument za podjęciem z nią współpracy i pozwala patrzeć z optymizmem w przyszłość. Firma jest ich zdaniem właściwie przygotowana do kolejnych, planowanych kroków: wdrożenia etykietowej maszyny arkuszowej, rozbudowę istniejącego parku wąskowstęgowych urządzeń fleksograficznych oraz stworzenia nowej przestrzeni magazynowej.
„Obecnie zatrudniamy 27 osób, z których 5 dołączyło do naszego zespołu w 2021 roku. Miniony rok przyniósł na przychody ze sprzedaży rzędu 3,5 mln funtów. Oznacza to 40% wzrost rok do roku. Co istotne, udało się go zrealizować z wykorzystaniem tylko jednej zmiany” – podkreśla Nikki Gordon.
Obserwując niemal codzienne zapytania o proekologiczne rozwiązania etykietowe, współwłaścicielka Craig & Parsons jest świadoma zmian w tym obszarze, jakie mają miejsce na rynku:
„Klientom oczekującym tego typu rozwiązań możemy zaoferować odpowiednie podłoża biodegradowalne i kompostowalne, jednak ich obecne uwarunkowania cenowe nie sprzyjają masowemu wdrożeniu tego typu substratów. Nie jest to dylemat prosty do rozwiązania, ale z pewnością trend ten będzie się zwiększał” – podsumowuje Nikki Gordon.
Źródło: Mark Andy